Image Map

Dieta Dr Dąbrowskiej- moje podsumowanie




Za ten wpis zabieram się już dobry tydzień. Może to i lepiej bo mogę powiedzieć coś z krótkiego dystansu czasu.
Post dr Dąbrowskiej zaczęłam 23 października z bólami w stawach kolanowych, z wieczną migreną, z wypadającymi garściami włosami, słabą cerą i z wagą 72 kg. Dzielnie mimo prób przeprowadziłam pełny 42-dniowy post leczniczy. Szósty tydzień skończył się dokładnie 4 grudnia.

Początek był ciężki- nie będę Wam ściemniać, że było oh i ah.
Pierwszy dzień burczało mi strasznie w brzuchu, najzwyczajniej w świecie byłam nieziemsko głodna. Wrzuciłam szybko coś na ząb- przetrwałam, choć w głowie kiełkowała mi już myśl "na gwizdek mi ta dieta?"
Kolejne dni- masakra! Ból głowy, senność i brak sił. Nic więcej nie dodaje, organizm po prostu uwalniał się od toksyn.
Dni 4/5/6 były dniami przełomowymi. Organizm skapitulował. Dopasował się do nowych warunków i przestał się buntować. Sił miałam coraz więcej, po bólu głowy zostało wspomnienie, łatwo wstawałam rano z łóżka. Nie potrzebowałam kawy aby się wybudzić.
Dni mijały spokojnie, kawałek ciasta, tortu czy burger z frytkami nie robiły na mnie znaczącego wrażenia. No dobra ... z tym burgerem trochę przegięłam :D Im dalej brnęłam w post tym z większą siłą mogłam przyznać, że uwolniłam się od niezdrowego jedzenia i co ważne- do samego podejścia do tego co, kiedy i ile jem! Oprócz toksyn z organizmu wyczyściłam też swój sposób myślenia.
Podczas postu, dokładnie nie pamiętam w którym momencie, pewnie jakoś po 20 dniu doszłam do wniosku, że czuję się doskonale! Nic mnie nie bolało, samopoczucie i humor bardzo dobry, mimo codziennej ciężkiej pracy. Obserwowałam tę nowość przez kilka dni i faktycznie efekt nie był chwilowy. Nie czułam bólu w kolanach! Po migrenach nie było śladu, z resztą po wiecznym zmęczeniu też! (haszimotki wiedzą o co chodzi) Oprócz uzdrowieńczych skutków widoczny był też efekt uboczny w postaci kilku kilogramów mniej. Skóra w miejscach dotkniętych cellulitem jest gładka jak u niemowlaka! Twarz znacząco się poprawiła a mąż nie krzyczy już że musi zbierać moje wypadające włosy!
Zdałam sobie sprawę, że 42 dni minęły zadziwiająco szybko, teraz czeka mnie mądre wychodzenie z diety i obserwacja własnego organizmu co mu służy a co nie.
Dieta nauczyła mnie kilku zdrowych rytuałów, z których nie zamierzam rezygnować. Między innymi nauczyłam się pić 2 litry wody dziennie, pokochałam surowe warzywa i kiszonki. Nauczyłam się też reagować na sygnały organizmu, wiem co mi szkodzi a co mogę spokojnie jeść.
Bardzo zależało mi żeby zrobić porządki w moim organizmie- pozbyć się metali ciężkich i toksyn, które odpowiedzialne są za wiele chorób. Udało się, jestem z siebie bardzo zadowolona. Wraz z tym sukcesem wzrosło moje poczucie wartości- wiem, że teraz jestem w stanie zrobić dużo więcej!

Szczerze polecam Wam ten sposób leczenia swojego organizmu. Jednak odsyłam do książek i wykładów dr Dąbrowskiej aby zgłębić temat leczniczej głodówki i nie uważać tego sposobu jako planu awaryjnego na szybkie zgubienie zbędnych kilogramów bo nie o to tutaj chodzi! Post dr Dąbrowskiej to nie sposób odchudzania tylko czasowa kuracja, która na celu ma pobudzić nasze samolecznicze mechanizmy.

Poniżej kilka inspiracji ode mnie
Buziaczki!

                                                                Zdjęcie przed postem 72kg
          


                                                                    Zdjęcia po poście- 60 kg






2 komentarze: