Na szczęście przede mną wakacje- więc mam nadzieje, że pomiędzy praktykami a pracą uda mi się publikować owoce mojej pracy! :)
Na pierwszy rzut poszedł przepis z maminej kolekcji- Kruszaniec, znany pod inną, mniej przemawiającą nazwą- Pleśniak. Tak czy siak ciasto należy do jednych z prostszych w wykonaniu i do tego smakuje przepysznie dzięki wyważonym kontraście smaków- cierpki agrest i przesłodka beza na wierzchu.
Składniki na ciasto:
- kostka masła
- 5 żółtek
- 3 łyżki cukru
- 2 łyżki proszku do pieczenia
- 0,5 kg mąki
- 2 łyżki kakao
- słoik agrestu/ wiśni/ lub jakichkolwiek cierpkich ulubionych owoców
- 5 białek
- 1,5 szkl. cukru
Sposób wykonania:
- Masło w temperaturze pokojowej ucieramy z cukrem i żółtkami (dodawane pojedynczo) na puszystą, gładką masę. W międzyczasie białka z cukrem miksujemy na sztywną pianę.
- Do masy dodajemy mąkę małymi porcjami.
- Kiedy nasze ciasto zrobi się za gęste, by móc je ucierać, zagniatamy je ręcznie z pozostałą częścią mąki. (jak wskazuje nazwa ciasto musi się kruszyć, więc czasami musimy dodać więcej mąki niż jest podane w przepisie :) )
- Dzielimy ciasto na dwie równe części, do jednej dodajemy kakao.
- Uprzednio przygotowaną blachę smarujemy masłem i obsypujemy mąką. Następnie układamy na spód tworząc "szachownicę" z ciast.
- Resztę ciasta kruszymy na ułożony spód, rozsypujemy agrest i wszystko równo przykrywamy pianą z białek.
- Wstawiamy do zimnego piekarnika (w ciepłym beza może się zbyt bardzo przypiec) nastawiamy 180 st.C i zostawiamy na 20-25min.
Po 4 latach przerwy zapach obudził miłe wspomnienia i od razu postanowiłam uczynić pleśniaka pierwszym kulinarnym wpisem :)